Rusia lleva a cabo una guerra vergonzosa contra Ucrania.     ¡Defiende a Ucrania!
Cómo apoyar a Ucrania 🇺🇦 ❤️
Compartir
Tamaño de fuente
Letra original
Intercambiar idiomas

Беглец. Горская легенда

Гарун бежал быстрее лани,
Быстрей, чем заяц от орла;
Бежал он в страхе с поля брани,
Где кровь черкесская текла;
Отец и два родные брата
За честь и вольность там легли,
И под пятой у супостата
Лежат их головы в пыли.
Их кровь течет и просит мщенья,
Гарун забыл свой долг и стыд;
Он растерял в пылу сраженья
Винтовку, шашку — и бежит! —
И скрылся день; клубясь, туманы
Одели темные поляны
Широкой белой пеленой;
Пахнуло холодом с востока,
И над пустынею пророка
Встал тихо месяц золотой...
Усталый, жаждою томимый,
С лица стирая кровь и пот,
Гарун меж скал аул родимый
При лунном свете узнает;
Подкрался он, никем не зримый...
Кругом молчанье и покой,
С кровавой битвы невредимый
Лишь он один пришел домой.
И к сакле он спешит знакомой,
Там блещет свет, хозяин дома;
Скрепясь душой как только мог,
Гарун ступил через порог;
Селима звал он прежде другом,
Селим пришельца не узнал;
На ложе, мучимый недугом, —
Один, — он молча умирал...
«Велик аллах! от злой отравы
Он светлым ангелам своим
Велел беречь тебя для славы!»
— «Что нового?» — спросил Селим,
Подняв слабеющие вежды,
И взор блеснул огнем надежды!..
И он привстал, и кровь бойца
Вновь разыгралась в час конца.
«Два дня мы билися в теснине;
Отец мой пал, и братья с ним;
И скрылся я один в пустыне,
Как зверь преследуем, гоним,
С окровавленными ногами
От острых камней и кустов,
Я шел безвестными тропами
По следу вепрей и волков.
Черкесы гибнут — враг повсюду.
Прими меня, мой старый друг;
И вот пророк! твоих услуг
Я до могилы не забуду!..»
И умирающий в ответ:
«Ступай — достоин ты презренья.
Ни крова, ни благословенья
Здесь у меня для труса нет!..»
Стыда и тайной муки полный,
Без гнева вытерпев упрек,
Ступил опять Гарун безмолвный
За неприветливый порог.
И, саклю новую минуя,
На миг остановился он,
И прежних дней летучий сон
Вдруг обдал жаром поцелуя
Его холодное чело.
И стало сладко и светло
Его душе; во мраке ночи,
Казалось, пламенные очи
Блеснули ласково пред ним,
И он подумал: я любим,
Она лишь мной живет и дышит...
И хочет он взойти — и слышит,
И слышит песню старины...
И стал Гарун бледней луны:
 
Месяц плывет
Тих и спокоен,
А юноша воин
На битву идет.
Ружье заряжает джигит,
А дева ему говорит:
Мой милый, смелее
Вверяйся ты року,
Молися востоку,
Будь верен пророку,
Будь славе вернее.
Своим изменивший
Изменой кровавой,
Врага не сразивши,
Погибнет без славы,
 
Дожди его ран не обмоют,
И звери костей не зароют.
Месяц плывет
И тих и спокоен,
А юноша воин
На битву идет.
 
Главой поникнув, с быстротою
Гарун свой продолжает путь,
И крупная слеза порою
С ресницы падает на грудь...
Но вот от бури наклоненный
Пред ним родной белеет дом;
Надеждой снова ободренный,
Гарун стучится под окном.
Там, верно, теплые молитвы
Восходят к небу за него,
Старуха мать ждет сына с битвы,
Но ждет его не одного!..
«Мать, отвори! я странник бедный,
Я твой Гарун! твой младший сын;
Сквозь пули русские безвредно
Пришел к тебе!»
— «Один?»
— «Один!..»
— «А где отец и братья?»
— «Пали!
Пророк их смерть благословил,
И ангелы их души взяли».
— «Ты отомстил?»
— «Не отомстил...
Но я стрелой пустился в горы,
Оставил меч в чужом краю,
Чтобы твои утешить взоры
И утереть слезу твою...»
— «Молчи, молчи! гяур лукавый,
Ты умереть не мог со славой,
Так удались, живи один.
Твоим стыдом, беглец свободы,
Не омрачу я стары годы,
Ты раб и трус — и мне не сын!..»
Умолкло слово отверженья,
И всё кругом объято сном.
Проклятья, стоны и моленья
Звучали долго под окном;
И наконец удар кинжала
Пресек несчастного позор...
И мать поутру увидала...
И хладно отвернула взор.
И труп, от праведных изгнанный,
Никто к кладбищу не отнес,
И кровь с его глубокой раны
Лизал, рыча, домашний пес;
Ребята малые ругались
Над хладным телом мертвеца,
В преданьях вольности остались
Позор и гибель беглеца.
Душа его от глаз пророка
Со страхом удалилась прочь;
И тень его в горах востока
Поныне бродит в темну ночь,
И под окном поутру рано
Он в сакли просится, стуча,
Но, внемля громкий стих Корана,
Бежит опять под сень тумана,
Как прежде бегал от меча.
 
Traducción

Zbieg. Górska legenda

Harun uciekał szybciej niż łania,
Szybciej niż zając przed orłem;
Z pola bitwy w strachu uciekał,
Gdzie lała się krew Czerkiesów;
Ojciec i dwaj rodzeni bracia
Za cześć i wolność tam padli,
Zdeptane stopą przeciwnika
Tam w pyle leżą ich głowy.
Przelana ich krew woła pomsty,
Dług ten (i wstyd) Harun zapomniał;
W rozgardiaszu potyczki utracił
Strzelbę i szablę - i uciekł! -
I skrył się dzień; kłębiące się mgły
Przyodziały ciemne polany
W szeroką pieluchę białą;
Powiało chłodem ze wschodu,
I nad proroka pustynią
Wzeszedł cicho złoty miesiąc...
Zmęczony, pragnieniem dręczony,
Krew i pot z twarzy ścierając,
Harun wśród skał auł rodzinny
W świetle księżyca poznaje;
Podkradał się niepostrzeżenie...
Wokół milczenie i spokój,
Z krwawej bitwy bez szwanku prawie
On jeden wrócił do domu.
I do sakli1 znajomej śpieszy,
Tam (błyska) światło, gospodarz w domu;
Z duszą ściśniętą jak powróz
Harun przestąpił próg domu;
Selima wcześniej zwał przyjacielem,
Lecz Selim obcego nie poznał;
Na łóżku, chorobą dręczony -
Samotny, - milcząc umierał...
"Wielki jest Allah! Od trucizny
On jasnym aniołom swoim
Rozkazał strzec ciebie dla sławy!"
- "Co nowego?" - spytał Selim,
Unosząc słabnące powieki,
I wzrok błysł ogniem nadziei!..
I podniósł się, i krew żołnierza
Na nowo, nim zgaśnie, zagrała.
"Dwa dni w wąwozie się biliśmy;
Ojciec mój padł i bracia z nim;
A ja skryłem się na pustyni,
Jak zwierz ścigany, tropiony,
Z okrwawionymi nogami
Od ostrych kamieni i krzewów,
Nieznanymi szedłem szlakami
Po śladach wieprzy i wilków.
Czerkiesi giną - wróg jest wszędzie.
Przyjmij mnie, mój stary druhu;
Na proroka! Twojej pomocy
Nie zapomnę ci aż po mój grób!.."
A konający odpowie:
"Odejdź - godny jesteś pogardy.
Ni błogosławieństwa, ni dachu
Dla tchórza nie ma u mnie!.."
Pełen wstydu, męki tłumionej,
Bez gniewu cierpiąc obrazę,
Przestąpił Harun ponownie
Selima niegościnny próg.
Wtem, kiedy saklę nową mijał,
Na jeden mig się zatrzymał,
A minionych dni sen ulotny
Oblał go żarem pocałunku
Jego tak wystygłe czoło.
I bylo ciepło i słodko
Jego duszy; w ciemności nocy,
Zdawało się, płomienne oczy
Przed nim pieszczotą błysnęły;
I pomyślał: jestem kochany,
Ona dla mnie żyje i oddycha...
I chciałby tam wstąpić - i słucha,
I piosnkę staruchy slyszy...
I (Harun) niż księżyc stał się bledszy:
 
Księżyc płynie
Cichy, spokojny
A żołnierz młody
Zbiera się na wojnę.
Broń naładuje, dżygit,
A dziewczyna mu mówi:
Mój miły, śmielej
Ufaj losu wyrokom,
Módl się ku wschodowi,
Bądź wierny prorokowi,
Wierniejszy bądź sławie.
Kto swoich zdradzi
Zdradą krwawą,
Wroga nie pobiwszy,
Umrze w niesławie.
 
Deszcze ran jego nie obmyją,
Zwierzęta kości nie zaryją.
Księżyc płynie
Cichy, spokojny
A żołnierz młody
Zbiera się na wojnę.
 
Głowę zwiesiwszy, nie zwlekając
Harun przedłuża swą podróż,
I tylko wielka łza czasem
Z rzęsy spada na jego pierś...
I wreszcie, od burz osłoniony,
Bieleje przed nim rodzinny dom;
Nową nadzieją ośmielony
Harun cicho zastukał w okno.
Tam zapewne ciepłe modlitwy
Wznoszą się w niebo za niego,
Stara matka czeka go z bitwy,
Lecz nie jego jednego!..
"Mamo, otwórz, jam tułacz biedny,
Jam twój Harun, twój młodszy syn;
Przez kule rosyjskie bez szkody
Wróciłem!".
-" Sam jeden?"
- "Jedyny..."
- "A gdzie ojciec i bracia?"
- "Zginęli!
Prorok ich śmierć błogosławił,
Anioły ich dusze zabrały".
- "Pomsciłeś ich?"
- "Nie pomściłem...
Lecz pędem puściłem się w góry
Rzuciłem miecz w obcym kraju
By jeszcze twe ucieszyć oczy
I bym mógł otrzeć łzę twoją..."
- "Milczże, ty przebiegły giaurze,
Jeśli umrzeć nie mogłeś w sławie,
To odejdź, i żyj samotnie.
Twym wstydem, zbiegu od wolności,
Nie omroczę mych starych dni,
Tyś rab i tchórz - dla mnie nie syn!".
Umilkło słowo odrzucenia,
I wszystko w krąg objęte snem.
Modlitwy, jęki i przekleństwa
Dźwięczały długo pod oknem;
Na koniec ostrze kindżału
Przecięło hańbę nieszczęśnika...
I matka rankiem zobaczyła...
I chłodno odwróciła wzrok.
I trupa, wygnanego przez prawych
Nikt na cmentarz nie zaniósł,
I krew z jego głębokiej rany,
Lizał, warcząc, domowy pies;
Dzieci się małe wyzywały
Nad zimnym ciałem martwego,
W podaniach o wolności zostały
Hańba i niesławna śmierć zbiega.
Dusza jego z proroka oczu
Ze strachem uciekała precz;
I cień jego w górach wschodu
Do dziś błąka się w ciemną noc,
I pod oknem o wczesnym ranku
W sakli on prosi, stukając,
Lecz słysząc głośny wiersz z Koranu
Ucieka znów pod mgły osłonę,
Jak wcześniej uciekał od miecza.
 
  • 1. sakla - typowa na Kaukazie i na Krymie chata z kamienia lub cegieł, budowana na zboczu, często płaski dach jednej jest tarasem i podłogą wyżej położonej.
Comentarios